laur_01_lisowska
Katarzyna Lisowska

Urodziłam się i mieszkam w Gliwicach, ale moi rodzice i dziadkowie pochodzą ze Lwowa. Czuję się więc, w pewnym sensie, spadkobiercą dwóch różnych światów i kultur – dawnych kresów wschodnich i Śląska. Z jednej strony, ciepło mi na sercu, gdy wspominam wycieczkę sentymentalną na wschód, kiedy zobaczyłam dom rodzinny pradziadków i miałam okazję rozmawiać ze staruszką – Ukrainką, towarzyszką dziecięcych zabaw mojej nieżyjącej już babci. Z drugiej strony, będę się zawsze upierać, że Gliwice są niepowtarzalnym i najpiękniejszym miastem na Śląsku.

Najważniejsze decyzje mojego życia przypadły na lata osiemdziesiąte. Właśnie wtedy zdałam egzamin dojrzałości, dostałam się na studia, poznałam mojego męża, obroniłam pracę magisterską i rozpoczęłam pracę w Centrum Onkologii w Gliwicach. W tym okresie zjeździłam też pół Europy autostopem i zarobiłam pierwsze w życiu pieniądze, m.in. pracując przy cebulkach kwiatowych w Holandii. Również wtedy kupiłam pierwszego psa i pierwsze własne mieszkanie. A w międzyczasie zawalił się komunizm i rozpoczęła się nowa epoka…

Zawsze interesowałam się biologią, lubiłam zwierzęta, rośliny i wycieczki w nieskażone cywilizacją miejsca, ale bez ukierunkowania płynącego ze strony wielu życzliwych mi ludzi, moje życie potoczyłoby się zapewne całkiem inaczej. Dojrzewałam w czasach, gdy dyplom magistra wypadało mieć dla samej zasady, a dalsze perspektywy rozwoju były raczej mgliste, chyba, że ktoś decydował się na emigrację i pracę naukową w zagranicznych ośrodkach. Ja nie chciałam nawet myśleć o opuszczeniu kraju na stałe i jak wielu młodych ludzi w tamtych czasach marzyłam o wolności i życiu w zgodzie z naturą. Zatem wybór kierunku studiów był prosty – biologia. Potem zaś marzyła mi się… hodowla owiec w Bieszczadach.

Jestem winna podziękowanie mojej nauczycielce biologii z Liceum nr 1 w Gliwicach, mgr Annie Baranowskiej. To Jej zawdzięczam, że chociaż uczęszczałam do klasy o profilu matematyczno-fizycznym, gdzie nauka biologii rozpoczynała się dopiero w drugiej klasie, bez trudu zdałam egzaminy wstępne i zostałam przyjęta na Wydział Biologii i Ochrony Środowiska Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach.

Podczas studiów, przyciągnięta urokiem charyzmatycznych wykładów prof. Zygmunta Hejnowicza wybrałam specjalizację w Katedrze Biofizyki i Biologii Komórki, której był kierownikiem. Jemu jestem nieustająco wdzięczna za naukę referowania – seminaria prowadzone przez naszego Profesora bardziej przypominały platońskie dysputy niż tradycyjne studenckie referaty, dzięki czemu nauczyłam się nie tylko przygotowywać wystąpienia, ale również bronić swoich racji. Jednak już mniej więcej na trzecim roku studiów uświadomiłam sobie, że na uczelni nie mam możliwości realizowania zainteresowań biologią molekularną. Studia zbliżały się ku końcowi i mama postanowiła zatroszczyć się o moją przyszłość. Namówiła mnie, abym odwiedziła Zakład Biologii Nowotworów w Centrum Onkologii w Gliwicach i zobaczyła czy ta praca by mi odpowiadała.

Bardziej „dla świętego spokoju”, wybrałam się do Zakładu. Spodobało mi się to co zobaczyłam: niezwykle zaawansowany jak na owe czasy warsztat laboratoryjny, ciekawe tematy badawcze obejmujące m.in. zagadnienia onkologii doświadczalnej, badania struktury chromatyny, mechanizmów cytoprotekcyjnych i genów stresu komórkowego (hsp). Jeszcze bardziej spodobała mi się panująca tam atmosfera koleżeńskości i wsparcia oraz możliwość samodzielnej pracy naukowej. Ówczesny kierownik Zakładu prof. Mieczysław Chorąży zgodził się, abym tam odbyła praktykę studencką i uczyła się podstawowych metod biologii molekularnej. Na czwartym roku studiów włączyłam się w prace zespołu prof. Zdzisława Krawczyka, i pod jego kierunkiem wykonałam pracę magisterską, a po obronie prof. Chorąży zaproponował mi zatrudnienie w Zakładzie Biologii Nowotworów gdzie pracuję do dzisiaj.

Moje zainteresowania naukowe rozwijały się dwutorowo, obejmując początkowo problematykę genów szoku termicznego/stresu komórkowego (hsp), a później także zagadnienia onkologii doświadczalnej. Moim osiągnięciem było sklonowanie genu hsp70.1 szczura, ustalenie jego sekwencji nukleotydowej, zbadanie wzoru ekspresji w różnych tkankach i mechanizmów regulujących transkrypcję. Następnie wykazałam, że u szczura występują dwa indukowalne geny: hsp70.1 i hsp70.2 ulegające zróżnicowanej ekspresji w różnych tkankach. Skonstruowane przeze mnie plazmidy zawierające różne fragmenty genu hsp70.1 i wektory ekspresyjne były wielokrotnie wysyłane do różnych laboratoriów badawczych na całym świecie (Francja, Niemcy, Chiny, Nowa Zelandia i in.). Później badałam właściwości sekwencji powtarzających się, które znalazłam w otoczeniu genu hsp70.1. Szczególnie interesująca okazała się sekwencja mikrosatelitarna zlokalizowana w regionie 5′ genu, która ma zdolność tworzenia nietypowych struktur DNA (ang. non-B DNA), które mają wpływ na procesy transkrypcji i rekombinacji. Badania te były finansowane w ramach trzyletniego grantu KBN, który uzyskałam niedługo po otrzymaniu tytułu doktorskiego.

Zajmowałam się także badaniem wpływu niektórych substancji używanych do transfekcji DNA do komórek hodowanych in vitro. Wykazałam, że niektóre komercyjne lipidowe czynniki transfekcyjne (np. lipofektamina) wywołują reakcję typu stresowego i aktywację genów hsp, przez co nie nadają się do badania promotorów tych genów.

W roku 1998 uzyskałam stypendium EMBO na odbycie stażu naukowego w Instytucie Jacquesa Monod w Paryżu. Pod kierunkiem prof. Jana Filipskiego zajmowałam się badaniem struktury chromatyny (detekcja punktów rekombinacji mejotycznej) z wykorzystaniem modelu sztucznych chromosomów drożdżowych (YAC).

W roku 1997 rozpoczęłam współpracę z klinicystami z naszego Instytutu, początkowo w zakresie genetyki raka rdzeniastego tarczycy (RRT). Moim osiągnięciem, które niezwykle cenię ze względu na jego praktyczny wymiar, był udział w stworzeniu testu genetycznego pozwalającego wykrywać mutacje proto-onkogenu RET u chorych na raka rdzeniastego. Test pozwalający wykrywać genetyczną predyspozycję do RRT został wprowadzony do rutynowej praktyki klinicznej w Centrum Onkologii w półtora roku po odkryciu roli mutacji RET w patogenezie tej choroby.

Byłam także zaangażowana w inne tematy badawcze z zakresu onkologii doświadczalnej, np. badanie mutacji i polimorfizmów genu hsc70 w raku płuca (obecnie badania te są kontynuowane na modelu raka piersi i raka jajnika), czy badanie ekspresji genu symportera sodowo-jodkowego w tkankach raka piersi, możliwości indukcji jego ekspresji za pomocą kwasu retinowego i próba oceny możliwości terapeutycznego zastosowania radiojodu w niektórych przypadkach raka piersi.

W roku 2001 prof. Barbara Jarząb, kierownik Zakładu Medycyny Nuklearnej i Endokrynologii Onkologicznej w Centrum Onkologii uzyskała grant zamawiany KBN (konkurs: „Genomika w medycynie”) na zakup systemu do wieloprofilowej oceny ekspresji genów metodą mikromacierzy DNA (ang. DNA microarray). Jestem współautorem wniosku grantowego i głównym wykonawcą części dotyczącej badań nad rakiem piersi, ze szczególnym uwzględnieniem roli białek HSP w procesie nowotworowym.

W roku 2002 odbyłam szkolenie w zakresie techniki mikromacierzy Affymetrix w dwóch ośrodkach niemieckich: w Klinice Uniwersyteckiej w Essen i Instytucie Genetyki Maxa Plancka w Berlinie; następnie brałam udział w uruchomieniu pracowni mikromacierzy DNA w naszym Instytucie.

W październiku 2003 uzyskałam grant KBN na badania zatytułowane: „Zastosowanie mikromacierzy DNA w próbach klasyfikacji przypadków raka jajnika pod względem rokowania i odpowiedzi na różne rodzaje terapii”, jestem także współautorem projektu i głównym wykonawcą w kolejnym grancie zamawianym (konkurs KBN: „Badania nad molekularną patogenezą nowotworów oraz wykorzystanie metod biologii molekularnej, genomiki i proteomiki dla wczesnego wykrywania, optymalizacji leczenia i rozwoju nowych metod terapii nowotworów złośliwych”, projekt badawczy pt. „Porównanie profilu ekspresji genów w rakach jajnika uwarunkowanych obecnością dziedzicznych mutacji i polimorfizmów oraz w sporadycznych rakach jajnika”). Wyniki prac prowadzonych w ramach wymienionych grantów stanowią podstawę przygotowywanej rozprawy habilitacyjnej. Badania z użyciem mikromacierzy DNA pragnę wykorzystać do uzyskania odpowiedzi na pytania z obszaru zagadnień klinicznych, ale także z zakresu biologii komórki nowotworowej, w szczególności dotyczące roli genów/białek HSP w procesie nowotworowym.

Jestem mężatką, mam dwunastoletniego syna i pięcioletnią córkę oraz roczną sunię rasy golden retriever. Mam ciekawą i twórczą pracę, szczęśliwą (jak mi się zdaje) rodzinę i ciągle jeszcze kilka marzeń do spełnienia. Wiem, że w życiu można wiele osiągnąć, gdy się wystarczająco mocno tego pragnie. Wiem również, że można czuć się szczęśliwym i wolnym również w mieście, z dwójką dzieci, mężem i psem. Nie mogę tutaj nie dodać, że realizacja wielu moich celów życiowych i zawodowych nie byłaby możliwa bez pomocy Rodziców, a w szczególności Mamy, która zawsze wspiera mnie w moich dążeniach, a do tego jest cudowną babcią, na którą wnuki zawsze mogą liczyć. Z kolei Mężowi zawdzięczam, że mogę się beztrosko oddawać pracy naukowej, gdyż to On wziął na siebie ciężar utrzymania naszej rodziny – z wykształcenia biolog, jednak od lat nie pracuje w swoim zawodzie. Jest za to doskonałym recenzentem moich pomysłów naukowych, pisanych przeze mnie tekstów czy przygotowywanych wystąpień. Jest także moim autentycznym przyjacielem.

Oprócz „wielkiej nauki” mam też „małą naukę”. Mam swoje zwierzaki, ukochanego psa, który mobilizuje mnie do stałego pogłębiania wiedzy z zakresu etologii i genetyki psowatych. Jednym z moich marzeń, na razie całkiem abstrakcyjnym, jest rozwikłanie mechanizmów dziedziczenia dysplazji biodrowej u psów, metodą mapowania DNA z użyciem mikromacierzy.


Powrót