b4
Magdalena Lebiedzińska-Arciszewska

Miejsce wykonywania pracy doktorskiej: Pracownia Bioenergetyki i Błon Biologicznych, Zakład Biochemii, Instytut Biologii Doświadczalnej im. M. Nenckiego PAN, w Warszawie.

Jak wyglądała Pani droga zawodowa?
Rozpoczęłam właśnie 4 rok studiów doktoranckich w pracowni Bioenergetyki i Błon Biologicznych Inst. Nenckiego PAN w Warszawie, którą kieruje prof. Jerzy Duszyński. W początkowych etapach mojej edukacji wydawało się, że jestem urodzoną humanistką, jednak nigdy nie czułam się w tej roli komfortowo. Zamiast powieści wybierałam albumy przyrodnicze. Chciałam wiedzieć jak działa świat, który mnie otacza. Chęć zostania biologiem zrodziła się we mnie na początku liceum. Pilnie uczyłam się przedmiotów ścisłych, aby móc dostać się na wymarzone studia. Wiedziałam już: biologia to nie tylko kwiatki i zwierzątka, to cały skomplikowany świat przemian, zależności i reakcji chemicznych. Na studiach skierowałam się w stronę biochemii i regulacji metabolizmu, omijając bardzo popularną genetykę, jednak specjalizacja, jaką otrzymałam to biologia molekularna. Pierwszy raz odwiedziłam Instytut Nenckiego w trakcie praktyk studenckich. Już wtedy wydały mi się ciekawe badania tam prowadzone i stosowane techniki. Gdy wybierałam miejsce wykonywania doktoratu szalenie spodobał mi się projekt dr hab. M. Więckowskiego, który obecnie jest moim promotorem.

Co spowodowało, że zainteresowała się Pani biologią molekularną?
Biologia molekularna pozwala poznać podłoże i mechanizmy funkcjonowania organizmów oraz rozwikłać przyczyny stanów patologicznych jakie mogą się w organizmie rozwijać. Bardzo lubię tę część pracy biologa molekularnego, która dotyczy hodowli komórkowych. Pozwala na konstruowanie złożonych i ciekawych doświadczeń. W pracy naukowej daje ogromną satysfakcję.

Temat i cel badań
Głównym obiektem mojego naukowego zainteresowania jest stres oksydacyjny. Jest to taki stan, w którym komórka przestaje działać prawidłowo, ponieważ, w dużej ilości, produkowane są reaktywne formy tlenu, o których potocznie mówi się wolne rodniki. Powodują uszkodzenia elementów budulcowych komórki oraz całej maszynerii związanej z jej metabolizmem. Długotrwały stres oksydacyjny osłabia komórkę, szczególnie jej systemy obronne oraz prowadzi do uszkodzenia materiału genetycznego, a stąd już tylko krok do śmierci komórki lub, co gorsza, rozwoju nowotworu. Co więcej uszkodzenia spowodowane wolnymi rodnikami mogą się kumulować. Komórka broni się przed nimi, jednak z czasem obrona ta słabnie. Istnieje teoria, wg której wolne rodniki są przyczyną starzenia. Stąd tak liczne próby walki z nimi, wiele też słyszy się o zbawiennym wpływie antyoksydantów, inaczej zwanych wymiataczami wolnych rodników, czyli cząsteczek pomagających komórce w obronie. A skąd się one biorą, owe wolne rodniki? Otóż ich źródłem jest ten element komórki, który jest jej niezbędny do funkcjonowania, mitochondrium określane jako centrum energetyczne komórki. Zachodzą tam przemiany związane z pozyskiwaniem energii, których produktem ubocznym są reaktywne formy tlenu czyli wolne rodniki. Stres oksydacyjny i mitochondria są przedmiotem rozmaitych badań, gdyż stanowią podłoże wielu chorób, z którymi zmaga się współczesne społeczeństwo: cukrzycy, chorób nowotworowych i neurodegeneracyjnych, np. choroby Alzheimera i Parkinsona. W aspekcie stresu oksydacyjnego i mitochondriów interesuje mnie szczególnie jedno białko, które nazywa się p66Shc, i które wydaje się być przełącznikiem regulującym zachowanie komórki w obliczu złych warunków. Stres powoduje uruchomienie przez to białko kaskady zdarzeń, która może skończyć się śmiercią komórki w wyniku zwiększonej produkcji wolnych rodników. Dlaczego naukowców zainteresowało to białko? Okazało się, że jego brak powoduje wydłużenie życia u myszy. Wywnioskowano zatem, że u modelowych ssaków białko to kontroluje długość życia. Mnie udało się pokazać, że również u ludzi jest ono związane z wynikającymi ze stresu oksydacyjnego zaburzeniami. Choroby o podłożu mitochondrialnym nie są marginalnym problemem. Badając to zagadnienie na komórkach pochodzących od pacjentów cierpiących na bardzo ciężkie zaburzenia wynikające z nieprawidłowo działających mitochondriów pokazałam, że farmakologiczna interwencja skierowana w szlak związany z moim białkiem poprawia stan tych komórek. Czy możemy te badania odnieść do całego organizmu ludzkiego, a nie tylko modelu komórkowego? Przy obecnym stanie wiedzy nie można dać jednoznacznej odpowiedzi, jednak myślę, że moje badania przyczynią się do poznania mechanizmów rządzących zachowaniem komórki w warunkach stresu, a stąd, być może, już tylko krok do opracowania strategii przeciwdziałania tragicznym skutkom zaburzeń w funkcji mitochondriów.

Czy łatwo jest łączyć życie osobiste z pracą? Co trzeba bardziej poświęcać?
Moja praca nie jest poświęceniem. Pracuję z przyjemnością. Po pracy z przyjaciółmi chodzimy do klubów, kina, teatru, kawiarni. Latem lubię rower. Uwielbiam jazdę na nartach. Dwa razy do roku wybieram się na międzynarodową giełdę minerałów. Chodzę na kurs tańca. Na razie czerpię jak najwięcej z pracy związanej z doktoratem, gdyż osiągnięcia te mogą okazać się decydujące dla dalszej mojej kariery. A nie mam wątpliwości i niezmiennie od wielu lat wiem, że będę naukowcem. Wierzę, że wszystko można połączyć, to tylko kwestia dopracowania szczegółów. I kwestia chęci współpracy ze strony życiowego partnera. A przyjaciele są ze mną już od wielu lat, w kilku przypadkach mimo odległości i myślę że nie przerazi ich, gdy czasem zostanę dłużej w pracy.

Czy kobiety mają szansę na awans i karierę w nauce?
Kobiety w nauce mogą się świetnie odnaleźć, jest wiele wspaniałych przykładów. Trzeba im jednak determinacji. Wystarczy chcieć. Nie uważam, że kobiety mają trudniej, czasem tylko zbyt łatwo się poddają.

Czym jest dla Pani stypendium L’Oréal Polska?
Stypendium jest przede wszystkim ogromnym wyróżnieniem i motywacją do dalszej pracy. To także dowód, że praca naukowa nawet na wczesnym etapie może być nagradzana. Dla mnie osobiście pierwsza tak wielka nagroda pokazuje, że można osiągnąć sukces. Jeśli ktoś jest młodym naukowcem powinien zastanowić się czy chce nim być, i co z tym dalej zrobi. A jeśli już wie, tak jak ja, że wybrał właściwą ścieżkę, życzę mu determinacji, wytrwałości, wiary w swoje możliwości i szczypty szczęścia w doborze zagadnienia, którym będzie się zajmował.


Powrót