laureatka_3
Małgorzata Zakrzewska

Urodziłam się 27 października 1977 r. we Wrocławiu. I jak dotąd, całe moje życie związane jest z tym przepięknym miastem. Już będąc dzieckiem, dzięki rodzicom, odkryłam, że fascynuje mnie poznawanie i zrozumienie otaczającego świata.
Edukację rozpoczęłam w szkole podstawowej nr 113 położonej w samym środku jednego z większych wrocławskich blokowisk. To właśnie tutaj kilku nauczycieli znalazło czas, aby pomóc mi rozwinąć zainteresowania przedmiotami ścisłymi (choć początki nie były łatwe). Za ich namową wystartowałam w wojewódzkiej olimpiadzie fizycznej i matematycznej, gdzie znalazłam się w finałach oraz w olimpiadzie chemicznej, którą wygrałam. W tym okresie zaczęła się moja przygoda ze sportem – intensywnie trenowałam koszykówkę, uczyłam się grać w tenisa i jeździć na nartach.

Wyniki w konkursach przedmiotowych zapewniły mi wstęp bez egzaminów do dowolnego liceum. Wybrałam, mimo że niektórzy pukali się w czoło, klasę informatyczną z rozszerzonym językiem angielskiem w „czternastce”, czyli XIV LO im. Polonii Belgijskiej we Wrocławiu – szkole, w której, według anegdot, uczniowie uczyli się na pamięć książki telefonicznej. Rzeczywistość (przynajmniej dla mnie) okazała się zupełnie inna. Lata spędzone w liceum uważam za niezwykle ważny okres w życiu. Spotkałam wielu wspaniałych i niezwykle interesujących ludzi, z którymi do dzisiaj się przyjaźnię. Moim profesorom zawdzięczam fascynację nauką, a jednocześnie umiejętność pogodzenia jej z codziennym życiem. Na długo zostaną mi w pamięci obozy naukowe i „zielone szkoły”, podczas których wyprawy w góry i jazda na nartach przeplatane były lekcjami z rachunku różniczkowego i gorącymi dyskusjami (niekoniecznie na tematy naukowe). W szkole średniej brałam ponownie udział w konkursach przedmiotowych. Znalazłam się w gronie wojewódzkich finalistów olimpiady matematycznej i fizycznej. Zostałam też finalistką ogólnopolskiej olimpiady polonistycznej, co zapewniło mi zwolnienie z matury z tego przedmiotu i wstęp na studia na wybrany wydział polonistyki. Ale chyba jeszcze większym wyróżnieniem było dla mnie otrzymanie złotego medalu szkoły.

O ile wybór liceum był łatwy, to na kierunek studiów długo nie mogłam się zdecydować. W końcu na mojej „krótkiej liście” znalazła się matematyka i biotechnologia. Wygrała biotechnologia (specjalność Biokataliza i Biotechnologia Molekularnana) na Wydziale Chemii Politechniki Wrocławskiej.

Niemal od początku studiów zainteresowała mnie biologia molekularna. Na trzecim roku, w ramach programu Tempus, pojechałam do Irlandii, gdzie przez semestr uczyłam się na National University of Ireland w Galway. Ku mojej radości, jedna z osób prowadzących ćwiczenia z biochemii zaproponowała mi staż w National Diagnostic Center i tak, po zakończeniu sesji egzaminacyjnej, przez miesiąc, uczyłam się najnowszych technik genetycznych i zdobywałam pierwsze szlify z zakresu biologii molekularnej. Ponieważ bardzo chciałam pogłębiać zdobyte umiejętności po powrocie do Wrocławia, rozpoczęłam pracę badawczą w Zakładzie Medycyny Sądowej Akademii Medycznej pod kierunkiem dr. hab. Tadeusza Dobosza. Mimo braku doświadczenia, samodzielnie prowadziłam projekt badawczy mający na celu opracowanie molekularnej metody diagnostyki zespołu Downa, która mogłaby pełnić rolę pomocniczej techniki diagnostycznej w badaniach prenatalnych. Prowadzone przeze mnie dwuipółletnie badania złożyły się na pracę magisterską. W czasie studiów otrzymałam trzy stypendia Ministra Edukacji Narodowej, a za całokształt osiągnięć nagrodę rektora Politechniki Wrocławskiej.

W 2001 r. rozpoczęłam studia doktoranckie na kierunku Biologia Molekularna w Instytucie Biochemii i Biologii Molekularnej Uniwersytetu Wrocławskiego. Udało mi się dostać do zespołu prof. dr. hab. Jacka Otlewskiego, kierownika Zakładu Inżynierii Białka. Dzięki niemu zajęłam się zupełnie nową tematyką badawczą, łączącą biologię molekularną i biofizykę. Rozpoczęłam realizację projektu dotyczącego ludzkiego kwaśnego czynnika wzrostu fibroblastów (FGF-1). Białko to stymuluje szereg aktywności biologicznych w różnych typach komórek. Przyczynia się do tworzenia nowych naczyń krwionośnych, przyśpiesza gojenie ran i zrastanie kości, a także bierze udział przy odbudowie komórek nerwowych. Dzięki swoim właściwościom jest idealnym kandydatem na skuteczny lek białkowy. Jednak jego niska stabilność, wrażliwość na temperaturę i trawienie enzymatyczne sprawia, że większość prowadzonych z jego użyciem prób klinicznych kończy się niepowodzeniem. Dlatego celem mojej pracy było skonstruowanie takich wariantów FGF-1, które byłyby bardziej odporne na degradację. Uzyskałam i scharakteryzowałam kilkadziesiąt mutantów, z których znaczna część okazała się istotnie stabilniejsza niż typ dziki białka. Co niezwykle istotne, warianty te wykazywały wyższą aktywność, dłuższy czas działania, a także dużo większą odporność na niekorzystne warunki w porównaniu do niezmodyfikowanego FGF-1. Prowadziłam też badania nad wewnątrzkomórkowymi mechanizmami działania tego czynnika wzrostu. Dzięki uprzejmości prof. Sjura Olsnesa w trakcie realizacji pracy doktorskiej, spędziłam kilka miesięcy w Institute for Cancer Research, The Norwegian Radium Hospital w Oslo, gdzie wykonywałam eksperymenty komórkowe.

Praca naukowa zabiera mi bardzo dużo czasu, ale każdą wolną chwilę staram się spędzać z najbliższymi. Razem z moim chłopakiem wynajdujemy sobie coraz to nowe pasje. Oprócz fotografowania, gry w badmintona, rajdów samochodowych, podróży w bliższe i dalsze zakątki, wspólnego gotowania, nieudolnych prób wychowania dwóch zwariowanych kotek, ostatnio zajmujemy się urządzaniem naszego, nowego, urokliwego mieszkanka w jednej z „zakazanych” dzielnic Wrocławia.


Powrót