Katarzyna Lisowska
dr hab.
Rozwiń »

Temat pracy:
Zastosowanie mikromacierzy DNA w próbach molekularnej klasyfikacji przypadków raka piersi i raka jajnika pod względem rokowania i odpowiedzi na różne rodzaje terapii

Urodziłam się i mieszkam w Gliwicach, ale moi rodzice i dziadkowie pochodzą ze Lwowa. Czuję się więc, w pewnym sensie, spadkobiercą dwóch różnych światów i kultur – dawnych kresów wschodnich i Śląska. Z jednej strony, ciepło mi na sercu, gdy wspominam wycieczkę sentymentalną na wschód, kiedy zobaczyłam dom rodzinny pradziadków i miałam okazję rozmawiać ze staruszką – Ukrainką, towarzyszką dziecięcych zabaw mojej nieżyjącej już babci. Z drugiej strony, będę się zawsze upierać, że Gliwice są niepowtarzalnym i najpiękniejszym miastem na Śląsku.

Najważniejsze decyzje mojego życia przypadły na lata osiemdziesiąte. Właśnie wtedy zdałam egzamin dojrzałości, dostałam się na studia, poznałam mojego męża, obroniłam pracę magisterską i rozpoczęłam pracę w Centrum Onkologii w Gliwicach. W tym okresie zjeździłam też pół Europy autostopem i zarobiłam pierwsze w życiu pieniądze, m.in. pracując przy cebulkach kwiatowych w Holandii. Również wtedy kupiłam pierwszego psa i pierwsze własne mieszkanie. A w międzyczasie zawalił się komunizm i rozpoczęła się nowa epoka…

Zawsze interesowałam się biologią, lubiłam zwierzęta, rośliny i wycieczki w nieskażone cywilizacją miejsca, ale bez ukierunkowania płynącego ze strony wielu życzliwych mi ludzi, moje życie potoczyłoby się zapewne całkiem inaczej. Dojrzewałam w czasach, gdy dyplom magistra wypadało mieć dla samej zasady, a dalsze perspektywy rozwoju były raczej mgliste, chyba, że ktoś decydował się na emigrację i pracę naukową w zagranicznych ośrodkach. Ja nie chciałam nawet myśleć o opuszczeniu kraju na stałe i jak wielu młodych ludzi w tamtych czasach marzyłam o wolności i życiu w zgodzie z naturą. Zatem wybór kierunku studiów był prosty – biologia. Potem zaś marzyła mi się… hodowla owiec w Bieszczadach.

Jestem winna podziękowanie mojej nauczycielce biologii z Liceum nr 1 w Gliwicach, mgr Annie Baranowskiej. To Jej zawdzięczam, że chociaż uczęszczałam do klasy o profilu matematyczno-fizycznym, gdzie nauka biologii rozpoczynała się dopiero w drugiej klasie, bez trudu zdałam egzaminy wstępne i zostałam przyjęta na Wydział Biologii i Ochrony Środowiska Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach.

Podczas studiów, przyciągnięta urokiem charyzmatycznych wykładów prof. Zygmunta Hejnowicza wybrałam specjalizację w Katedrze Biofizyki i Biologii Komórki, której był kierownikiem. Jemu jestem nieustająco wdzięczna za naukę referowania – seminaria prowadzone przez naszego Profesora bardziej przypominały platońskie dysputy niż tradycyjne studenckie referaty, dzięki czemu nauczyłam się nie tylko przygotowywać wystąpienia, ale również bronić swoich racji. Jednak już mniej więcej na trzecim roku studiów uświadomiłam sobie, że na uczelni nie mam możliwości realizowania zainteresowań biologią molekularną. Studia zbliżały się ku końcowi i mama postanowiła zatroszczyć się o moją przyszłość. Namówiła mnie, abym odwiedziła Zakład Biologii Nowotworów w Centrum Onkologii w Gliwicach i zobaczyła czy ta praca by mi odpowiadała.

Bardziej „dla świętego spokoju”, wybrałam się do Zakładu. Spodobało mi się to co zobaczyłam: niezwykle zaawansowany jak na owe czasy warsztat laboratoryjny, ciekawe tematy badawcze obejmujące m.in. zagadnienia onkologii doświadczalnej, badania struktury chromatyny, mechanizmów cytoprotekcyjnych i genów stresu komórkowego (hsp). Jeszcze bardziej spodobała mi się panująca tam atmosfera koleżeńskości i wsparcia oraz możliwość samodzielnej pracy naukowej. Ówczesny kierownik Zakładu prof. Mieczysław Chorąży zgodził się, abym tam odbyła praktykę studencką i uczyła się podstawowych metod biologii molekularnej. Na czwartym roku studiów włączyłam się w prace zespołu prof. Zdzisława Krawczyka, i pod jego kierunkiem wykonałam pracę magisterską, a po obronie prof. Chorąży zaproponował mi zatrudnienie w Zakładzie Biologii Nowotworów gdzie pracuję do dzisiaj.

Moje zainteresowania naukowe rozwijały się dwutorowo, obejmując początkowo problematykę genów szoku termicznego/stresu komórkowego (hsp), a później także zagadnienia onkologii doświadczalnej. Moim osiągnięciem było sklonowanie genu hsp70.1 szczura, ustalenie jego sekwencji nukleotydowej, zbadanie wzoru ekspresji w różnych tkankach i mechanizmów regulujących transkrypcję. Następnie wykazałam, że u szczura występują dwa indukowalne geny: hsp70.1 i hsp70.2 ulegające zróżnicowanej ekspresji w różnych tkankach. Skonstruowane przeze mnie plazmidy zawierające różne fragmenty genu hsp70.1 i wektory ekspresyjne były wielokrotnie wysyłane do różnych laboratoriów badawczych na całym świecie (Francja, Niemcy, Chiny, Nowa Zelandia i in.). Później badałam właściwości sekwencji powtarzających się, które znalazłam w otoczeniu genu hsp70.1. Szczególnie interesująca okazała się sekwencja mikrosatelitarna zlokalizowana w regionie 5′ genu, która ma zdolność tworzenia nietypowych struktur DNA (ang. non-B DNA), które mają wpływ na procesy transkrypcji i rekombinacji. Badania te były finansowane w ramach trzyletniego grantu KBN, który uzyskałam niedługo po otrzymaniu tytułu doktorskiego.

Zajmowałam się także badaniem wpływu niektórych substancji używanych do transfekcji DNA do komórek hodowanych in vitro. Wykazałam, że niektóre komercyjne lipidowe czynniki transfekcyjne (np. lipofektamina) wywołują reakcję typu stresowego i aktywację genów hsp, przez co nie nadają się do badania promotorów tych genów.

W roku 1998 uzyskałam stypendium EMBO na odbycie stażu naukowego w Instytucie Jacquesa Monod w Paryżu. Pod kierunkiem prof. Jana Filipskiego zajmowałam się badaniem struktury chromatyny (detekcja punktów rekombinacji mejotycznej) z wykorzystaniem modelu sztucznych chromosomów drożdżowych (YAC).

W roku 1997 rozpoczęłam współpracę z klinicystami z naszego Instytutu, początkowo w zakresie genetyki raka rdzeniastego tarczycy (RRT). Moim osiągnięciem, które niezwykle cenię ze względu na jego praktyczny wymiar, był udział w stworzeniu testu genetycznego pozwalającego wykrywać mutacje proto-onkogenu RET u chorych na raka rdzeniastego. Test pozwalający wykrywać genetyczną predyspozycję do RRT został wprowadzony do rutynowej praktyki klinicznej w Centrum Onkologii w półtora roku po odkryciu roli mutacji RET w patogenezie tej choroby.

Byłam także zaangażowana w inne tematy badawcze z zakresu onkologii doświadczalnej, np. badanie mutacji i polimorfizmów genu hsc70 w raku płuca (obecnie badania te są kontynuowane na modelu raka piersi i raka jajnika), czy badanie ekspresji genu symportera sodowo-jodkowego w tkankach raka piersi, możliwości indukcji jego ekspresji za pomocą kwasu retinowego i próba oceny możliwości terapeutycznego zastosowania radiojodu w niektórych przypadkach raka piersi.

W roku 2001 prof. Barbara Jarząb, kierownik Zakładu Medycyny Nuklearnej i Endokrynologii Onkologicznej w Centrum Onkologii uzyskała grant zamawiany KBN (konkurs: „Genomika w medycynie”) na zakup systemu do wieloprofilowej oceny ekspresji genów metodą mikromacierzy DNA (ang. DNA microarray). Jestem współautorem wniosku grantowego i głównym wykonawcą części dotyczącej badań nad rakiem piersi, ze szczególnym uwzględnieniem roli białek HSP w procesie nowotworowym.

W roku 2002 odbyłam szkolenie w zakresie techniki mikromacierzy Affymetrix w dwóch ośrodkach niemieckich: w Klinice Uniwersyteckiej w Essen i Instytucie Genetyki Maxa Plancka w Berlinie; następnie brałam udział w uruchomieniu pracowni mikromacierzy DNA w naszym Instytucie.

W październiku 2003 uzyskałam grant KBN na badania zatytułowane: „Zastosowanie mikromacierzy DNA w próbach klasyfikacji przypadków raka jajnika pod względem rokowania i odpowiedzi na różne rodzaje terapii”, jestem także współautorem projektu i głównym wykonawcą w kolejnym grancie zamawianym (konkurs KBN: „Badania nad molekularną patogenezą nowotworów oraz wykorzystanie metod biologii molekularnej, genomiki i proteomiki dla wczesnego wykrywania, optymalizacji leczenia i rozwoju nowych metod terapii nowotworów złośliwych”, projekt badawczy pt. „Porównanie profilu ekspresji genów w rakach jajnika uwarunkowanych obecnością dziedzicznych mutacji i polimorfizmów oraz w sporadycznych rakach jajnika”). Wyniki prac prowadzonych w ramach wymienionych grantów stanowią podstawę przygotowywanej rozprawy habilitacyjnej. Badania z użyciem mikromacierzy DNA pragnę wykorzystać do uzyskania odpowiedzi na pytania z obszaru zagadnień klinicznych, ale także z zakresu biologii komórki nowotworowej, w szczególności dotyczące roli genów/białek HSP w procesie nowotworowym.

Jestem mężatką, mam dwunastoletniego syna i pięcioletnią córkę oraz roczną sunię rasy golden retriever. Mam ciekawą i twórczą pracę, szczęśliwą (jak mi się zdaje) rodzinę i ciągle jeszcze kilka marzeń do spełnienia. Wiem, że w życiu można wiele osiągnąć, gdy się wystarczająco mocno tego pragnie. Wiem również, że można czuć się szczęśliwym i wolnym również w mieście, z dwójką dzieci, mężem i psem. Nie mogę tutaj nie dodać, że realizacja wielu moich celów życiowych i zawodowych nie byłaby możliwa bez pomocy Rodziców, a w szczególności Mamy, która zawsze wspiera mnie w moich dążeniach, a do tego jest cudowną babcią, na którą wnuki zawsze mogą liczyć. Z kolei Mężowi zawdzięczam, że mogę się beztrosko oddawać pracy naukowej, gdyż to On wziął na siebie ciężar utrzymania naszej rodziny – z wykształcenia biolog, jednak od lat nie pracuje w swoim zawodzie. Jest za to doskonałym recenzentem moich pomysłów naukowych, pisanych przeze mnie tekstów czy przygotowywanych wystąpień. Jest także moim autentycznym przyjacielem.

Oprócz „wielkiej nauki” mam też „małą naukę”. Mam swoje zwierzaki, ukochanego psa, który mobilizuje mnie do stałego pogłębiania wiedzy z zakresu etologii i genetyki psowatych. Jednym z moich marzeń, na razie całkiem abstrakcyjnym, jest rozwikłanie mechanizmów dziedziczenia dysplazji biodrowej u psów, metodą mapowania DNA z użyciem mikromacierzy.

Maria Teresa Łuczkiewicz
prof. dr hab.
Rozwiń »

Temat pracy:
Badania biotechnologiczne z zakresu biosyntezy przeciwnowotworowych fitoestrogenów w kulturach in vitro wybranych gatunków z rodzaju Genista

Urodziłam się w Gdańsku. Całe moje dzieciństwo oraz życie zawodowe związane jest z Trójmiastem. Naukę w szkole podstawowej rozpoczęłam w 1972 r. Wydaje mi się, że biologią i chemią oraz aspektami praktycznymi powyższych dyscyplin interesowałam się „od zawsze”.Z jednej strony zainteresowanie naukami przyrodniczymi rozbudziły we mnie moja Mama oraz Ciocia, farmaceutki pracujące na stanowiskach adiunktów Akademii Medycznej w Gdańsku, z drugiej nauczycielka biologii pani Karolina Chodorowska. W VII i VIII klasie brałam udział w olimpiadach wiedzy biologicznej, zdobywając nagrody w konkursach: miejskim i wojewódzkim.

Ponadto od najmłodszych lat uczyłam się gry na fortepianie oraz angielskiego i niemieckiego. Szczególne wspomnienia ze szkoły podstawowej budzą we mnie lekcje prac ręcznych: nauczyłam się wtedy haftu artystycznego.

Pomimo dość skrystalizowanych zainteresowań w szkole średniej nie wybrałam profilu biologiczno-chemicznego. Po długich wahaniach, zdecydowałam się zdawać do klasy z rozszerzonym językiem angielskim, w II LO im. Wł. Pniewskiego w Gdańsku-Wrzeszczu. Był to doskonały wybór. Trafiłam do klasy prof. Lidii Glińskiej, która nauczyła nas płynnie i poprawnie posługiwać się językiem Shakespeare`a. W programie znalazła się literatura angielska i amerykańska, którą czytaliśmy w oryginale oraz elementy historii Wielkiej Brytanii i Stanów Zjednoczonych. Gruntowna znajomość języka angielskiego, stała się mi niezwykle pomocna w karierze naukowej.

Z okresu licealnego pamiętam niepowtarzalne lekcje muzyki prof. Mariana Grdyki, który niezwykle skrupulatnie kształcił nas w teorii i historii muzyki i ugruntował moje zamiłowanie do muzyki.

Pomimo wyraźnie humanistycznych akcentów, już od drugiej klasy wiedziałam, że chcę zostać farmaceutką-eksperymentatorem, kontynuując tradycje rodzinne. Program studiów farmaceutycznych zapewniał wielokierunkową edukację, i tym samym stwarzał możliwość podjęcia pracy nie tylko w aptece, przemyśle farmaceutycznym, laboratoriach bio-medycznych, ale również w kosmetologii. Na Wydział Farmaceutyczny Akademii Medycznej w Gdańsku zdałam w 1984r. Po trzecim roku studiów uległam fascynacji Farmakognozji, dyscyplinie zajmującej się lekiem naturalnym. Urzekły mnie perfekcyjne mechanizmy pozwalające roślinom produkować wtórne metabolity o wielokierunkowym działaniu farmakologicznym. Zaangażowałam się w prace Koła Naukowego. Pod opieką adiunktów zgłębialiśmy wiedzę teoretyczną i praktyczną dotyczącą roślinnych leków przeciwnowotworowych. Farmakognozję zdradziłam krótko dla Toksykologii, gdzie wykonałam pracę magisterską pt: „Oznaczanie fluoru w moczu i włosach dzieci zamieszkałych w pobliżu wysypiska fosfogipsów.” Studia farmaceutyczne na kierunku aptecznym skończyłam w 1989r. z wynikiem celującym, otrzymując jednocześnie medal Primus Inter Pares.

Jeszcze jako studentka V roku rozpoczęłam pracę na stanowisku asystenta stażysty w Katedrze i Zakładzie Farmakognozji Akademii Medycznej w Gdańsku. Tematyka prowadzonych przeze mnie prac doświadczalnych obejmowała początkowo badania nad uzyskaniem nowych źródeł wielonienasyconych kwasów tłuszczowych, stosowanych w profilaktyce miażdżycy.

Równolegle aktywnie uczestniczyłam w projekcie utworzenia Laboratorium Biotechnologii Roślin Wyższych, co stworzyło nowe perspektywy włączenia do tradycyjnych badań farmakognostycznych biotechnologii ukierunkowanej na produkcję wtórnych metabolitów o określonej aktywności farmakologicznej. Doświadczenie zdobyte podczas 3 krajowych staży naukowych dotyczących technik stosowanych w kulturach in vitro roślin wyższych oraz grzybowych umożliwiło mi podjęcie badań, w tej nowej dyscyplinie. Zajęłam się problemem biosyntezy, w warunkach in vitro, szeroko rozumianej klasy roślinnych polifenoli o działaniu immunostymulującym, przeciwzapalnym oraz pełniących funkcję tzw. zmiataczy wolnych rodników. W ramach powyższych zainteresowań znalazł się temat mojej rozprawy doktorskiej: „Hodowle tkankowe Rudbeckia hirta L. oraz analiza fitochemiczna materiału z kultur in vitro i upraw gruntowych.” Głównym osiągnięciem przeprowadzonych przeze mnie badań było opracowanie, w dziedzinie biotechnologii, oryginalnego II-fazowego systemu hodowlanego, umożliwiającego produkcję znacznych ilości antocyjanów w warunkach in vitro.

Bezpośrednio po doktoracie rozpoczęłam badania biotechnologiczne i fitochemiczne nad jemiołami (Viscum album), cenionym surowcem farmaceutycznym. W ich efekcie otrzymałam żywotną biomasę kalusową jemioły, będącej źródłem lektyn o znanej aktywności przeciwnowotworowej.

Na początku 1999r. otrzymałam prestiżowe stypendium Fundacji na Rzecz Nauki Polskiej, na odbycie stażu postdoktoranckiego w Gorleaus Laboratories Uniwersytetu w Lejdzie, w Holandii. Zostałam włączona do badań nad przeciwnowotworowymi alkaloidami indolowymi. Tam również ukończyłam szereg kursów z dziedziny metabolomiki i proteomiki, co umożliwiło mi zdobycie nowoczesnego warsztatu do prowadzenia doświadczeń biotechnologicznych. Podczas stażu skrystalizowały się moje zainteresowania naukowe. Postanowiłam prowadzić badania biotechnologiczne na gatunkach roślin mogących być potencjalnym źródłem leków stosowanych w prewencji i terapii nowotworów układu rozrodczego. Intensywne poszukiwania literaturowe wskazały na grupę fitoestrogenów z grupy izoflawonów. Związki te poza aktywnością przeciwzapalną, przeciwgrzybiczą i przeciwwolonorodnikową wykazują cechy połączeń blokujących receptory estrogenowe. Jednocześnie, stosunkowo prosta budowa izoflawonów powoduje, że są one praktycznie nietoksyczne i mogą być również stosowane w prewencji nowotworowej oraz w terapii postmenopauzalnej.

Jak wykazały badania farmakologiczne, jedynie preparat zawierający w swoim składzie wydzieloną genisteinę bądź inne aktywne fitoestrogeny, w ściśle określonej ilości, stanowiłby lek spełniający wymogi nowoczesnego lecznictwa allopatycznego. By taki lek otrzymać niezbędne jest posiadanie bogatego, naturalnego źródła fitoestrogenów bądź opracowanie produkcji określonych związków na drodze syntezy chemicznej. Dotychczas próby syntezy pochodnych genisteiny nie zakończyły się sukcesem.

Po powrocie do kraju, od 2000r. prowadzę badania nad izoflawonami w kulturach in vitro. Wyniki badań nad kulturami in vitro roślin z rodzaju Genista (janowce) wraz ze szczegółową analizą fitochemiczną badanego materiału roślinnego stanowią przedmiot rozprawy habilitacyjnej, którą planuję złożyć pod koniec 2005 roku.

Przez cały okres działalności naukowej towarzyszy mi zagadnienie olejków eterycznych w praktyce farmaceutycznej i kosmetycznej. Staram się zgłębić powyższy temat nie tylko teoretycznie, ale również eksperymentalnie. Mam nadzieję, że kiedyś będę mogła poświęcić się temu zagadnieniu.

Wyniki dotychczasowych badań naukowych opublikowałam w szeregu czasopismach krajowych i zagranicznych z Listy Filadelfijskiej (26 prac). Ponadto prezentowałam, w formie referatów ustnych i posterowych, rezultaty prac eksperymentalnych na licznych konferencjach krajowych i międzynarodowych (52 referaty).

Od 15 lat, poza pacą naukową znaczną część czasu poświęcam na zajęcia dydaktyczne ze studentami Farmacji. Sprawowałam bezpośrednią opiekę nad 15 pracami magisterskimi. Cieszę się, że mogę zapoznawać studentów z technikami stosowanymi w biotechnologii roślin wyższych. Zagadnienia te dotychczas nie znajdowały się w programie studiów farmaceutycznych i w związku z tym stanowią atrakcyjny materiał dla młodych ludzi. Nie do przecenienia są momenty wspólnej radości z uzyskanych wyników.

Dzięki stypendium Fundacji na Rzecz Nauki Polskiej, stałam się członkiem Klubu Stypendystów Zagranicznych Fundacji. W trakcie systematycznych spotkań oraz corocznych szkoleń spotkałam wiele wspaniałych osób z różnych dyscyplin naukowych.

Z racji intensywnej pracy badawczo-dydaktycznej mam niewiele czasu na zajęcia pozazawodowe. Od dawna już nie gram systematycznie na fortepianie. Obecnie znajduję jedynie czas na słuchanie ulubionej muzyki klasycznej, w szczególności okresu baroku.

Rośliny towarzyszą mi również poza pracą. Hoduję wiele odmian storczyków i staram się kształtować rośliny w technice bon-sai. Nieustannie też uczę się języków, obecnie jestem na etapie poznawania języka włoskiego. Moim hobby jest gotowanie. Jak każdy farmaceuta umiem, ale również lubię gotować.

Fascynują mnie ponadto stare księgi zielarskie, źródło wielu cennych informacji terapeutycznych. Ciągle wydaje mi się niezwykłym fakt niesamowitej zbieżności obserwacji naszych przodków z efektami badań nowoczesnych eksperymentatorów. Zachęca mnie to do dalszej pracy w laboratorium.

Uwielbiam spacery po starym Gdańsku i uliczkach Sopotu, coraz częściej zdaję sobie sprawę, że tylko tu mogłabym mieszkać i pracować na stałe. Staram się żyć zgodnie z maksymą: „In Uno Habitandum, in Omnibus Versandum.” – W jednym miejscu mieszkaj, we wszystkich się obracaj – Wybierz sobie jedno umiłowane zajęcie, ale nie zaniedbuj innych.”

Krystyna Dąbrowska
dr hab.
Rozwiń »

Temat pracy:
Badania interakcji bakteriofagów z komórkami ssaków oraz ich potencjalne zastosowanie

Urodziłam się 16 lipca 1976 roku. Wychowywałam się w sympatycznym mieście średniej wielkości: Bełchatowie. Bardzo długo nie sądziłam, że moim powołaniem jest praca w dziedzinie biologii molekularnej i medycznej.
Interesując się historią sztuki i malarstwem, trafiłam najpierw do Liceum Plastycznego w Łodzi. Później wahałam się między psychologią a egiptologią, ale maturę zdałam ostatecznie z matematyki, jako uczennica klasy matematyczno-fizycznej I LO im. W. Broniewskiego w Bełchatowie. Wybór kierunku studiów nie był łatwy. Trochę dzięki chęci zajmowania się „czymś potrzebnym”, a trochę przypadkiem trafiłam na kierunek ochrona środowiska na Uniwersytecie Wrocławskim.

To właśnie tam przekonałam się, co naprawdę mnie interesuje: po raz pierwszy zetknęłam się w sposób praktyczny z laboratoriami mikrobiologicznymi, biotechnologią i genetyką. Ta tematyka pochłonęła mnie całkowicie. Dzięki profesorowi Stanisławowi Ułaszewskiemu, który zgodził się zostać promotorem mojej pracy licencjackiej, a później magisterskiej, mogłam zrealizować marzenie i skończyć studia jako absolwent biologii, ze specjalnością mikrobiologa-genetyka.

Następnie rozpoczęłam studia doktoranckie w Instytucie Immunologii i Terapii Doświadczalnej PAN we Wrocławiu. Udało mi się trafić do zespołu zajmującego się wirusami bakteryjnymi (bakteriofagami), pod opiekę Profesora Andrzeja Górskiego.

Bakteriofagi to wirusy bakteryjne, czyli takie, które mnożą się w komórkach bakterii i mogą je niszczyć. Nie mogą natomiast niszczyć komórek innych niż bakteryjne. Pomysł wykorzystania fagów w terapii zakażeń bakteryjnych pojawił się właściwie zaraz po ich odkryciu na początku ubiegłego stulecia. Jednak sukces i szerokie rozpowszechnienie antybiotyków odsunęły fagi na dalszy plan. Dziś zainteresowanie tą metodą terapii wzrasta wraz z narastaniem problemu antybiotykooporności bakterii. Jednocześnie prace nad ich ekologią wskazują, że fagi są zarówno w środowisku jak i w organizmie ludzkim bardzo powszechne. Wzrasta więc także zainteresowanie wszystkimi, niezbadanymi dotąd aspektami biologii bakteriofagów.

W pracy naukowej zajmuję się oddziaływaniem bakteriofagów z organizmami ssaków. Jest to problem nowy, ponieważ powszechnie uważa się, że dla organizmów wyższych fagi są neutralnymi obiektami, które nie mogą w istotny sposób na teorganizmy wpływać. W centrum mojego zainteresowania znalazły się komórki nowotworowe, a szczególnie modele nowotworów eksperymentalnych (badania te prowadzę we współpracy z doc. dr hab. Adamem Opolskim). Udało mi się wykazać działanie przeciwnowotworowe badanych przeze mnie bakteriofagów. Zaobserwowałam zdolność bakteriofaga T4 do wiązania się z komórkami ssaków in vitro. Wyselekcjonowałam mutanta bakteriofaga T4: HAP1 zdolnego do silniejszego wiązania z komórkami czerniaka i jednocześnie wykazującego silniejsze działanie przeciwnowotworowe. Istotną część moich badań stanowi również zagadnienie mechanizmu molekularnego, leżącego u podłoża powyższych zjawisk biologicznych.

Wierzę, że bakteriofagi stanowią niezwykle istotny składnik puli mikroorganizmów obecnych w ciele człowieka. Mogą się bowiem okazać naturalnymi sprzymierzeńcami w ochronie przed groźnymi schorzeniami, także tymi, z którymi ich związku wcześniej nie przewidywano. Tak jak symbiotyczne bakterie wywierają ogromny wpływ na ludzkie zdrowie, tak, być może, „flora fagowa” wywiera na nie wpływ nie mniejszy.

Zainteresowanie nauką zawdzięczam mamie, która jest niezwykłą, wszechstronną i bardzo skromną osobą. Mój mąż, to „nastoletnia miłość z podwórka”, jesteśmy razem od kiedy ja miałam 16 a on 18 lat. Jeszcze w czasie moich studiów licencjackich urodziła się nasza ukochana córeczka Weronika. Dziś ma już 7 lat i właśnie rozpoczęła naukę w pierwszej klasie.

Katarzyna Kozar-Kamińska
dr
Rozwiń »

Temat pracy:
Rozwój myszy i proliferacja komórek bez cyklin D

Urodziłam się 8 czerwca 1977 roku w Łodzi. Szkołę podstawową i średnią ukończyłam w Ciechanowie, gdzie mieszkają moi Rodzice. Zawsze fascynowały mnie nowe wyzwania i w drugiej klasie liceum ogólnokształcącego dołączyłam do międzynarodowego programu wymiany uczniów.
Spędziłam wtedy rok w Stanach Zjednoczonych. Bardzo chwalę sobie to doświadczenie, które niewątpliwie ułatwiło mi podejmowanie ważnych decyzji w przyszłości.

Odkąd pamiętam zawsze chciałam być lekarzem, myślę, że znaczący udział w tych planach przypada mojej Mamie. Dyskusje i spory ocierające się niejednokrotnie o tematy medyczne oraz częste wyprawy do szpitala w jej towarzystwie, stały się dla mnie inspiracją do wybrania studiów na kierunku lekarskim. Sześć lat spędzonych w Akademii Medycznej w Warszawie wspominam jako fantastyczny i niewątpliwie przełomowy okres w życiu. To właśnie wtedy poznałam mojego przyszłego męża i tam rozpoczęła się nasza wspólna przygoda z nauką.

Pasje naukowe związaliśmy z Zakładem Immunologii Centrum Biostruktury Akademii Medycznej w Warszawie pod kierownictwem Profesora Marka Jakóbisiaka. Jest to wyjątkowa grupa badawcza, w której studenci zachęcani są do prowadzenia własnych projektów, początkowo pod opieką starszych pracowników, a potem samodzielnie. Efektem są rozpoczęte jeszcze w trakcie studiów prace na stopień doktora nauk medycznych i publikacje w prestiżowych czasopismach o randze międzynarodowej.

Działalność naukowa to oprócz wzlotów, niejednokrotnie bolesne upadki. Praca we dwoje i podobne zainteresowania moje i męża niewątpliwie ułatwiają trudne chwile, kiedy okazuje się, że wielogodzinne doświadczenia kończą się fiaskiem i wszystko trzeba zaczynać od początku. W Zakładzie Immunologii moja przygoda z nauką rozwijała się pod opieką obecnego promotora dr hab. Jakuba Gołąba. Razem z nim odkrywałam nowe zastosowania leków już znanych i powszechnie używanych w terapii do leczenia nowotworów. Szczególnie ważne wydało się nam poszukiwanie takich kombinacji, które wzmocnią efekt terapeutyczny względem komórek rakowych i nie nasilą lub nawet zmniejszą negatywne skutki uboczne, jakie często towarzyszą leczeniu onkologicznemu. Jest to tym bardziej istotne w sytuacji, kiedy bardziej skuteczne i agresywne metody leczenia nowotworów często są uciążliwe dla pacjenta i ograniczają jego jakość życia.

Moje doświadczenia i umiejętności pogłębiałam każdego roku podczas wakacyjnych wyjazdów szkoleniowych do znanych ośrodków naukowych w Stanach Zjednoczonych. Prowadzone tam wątki badawcze zwróciły moją uwagę na ogromne znaczenie poznania procesów biologicznych, które zawiadują podziałami komórek, w tym zdolnością komórek nowotworowych do nieograniczonego wzrostu i namnażania.

Zaraz po ukończeniu studiów otrzymałam propozycję dołączenia do zespołu naukowców w Zakładzie Biologii Nowotworów Instytutu Dana Farber przy Szkole Medycznej Harvarda w Bostonie. Bez wahania odpowiedziałam na zaproszenie i rozpoczęłam pracę w laboratorium Profesora Piotra Sicinskiego, w jednym z najbardziej renomowanych ośrodków naukowych zajmujących się onkologią kliniczną i doświadczalną. Celem mojej pracy było określenie roli białek, zwanych cyklinami, które regulują zdolność komórek do podziałów. Do tej pory opisano wiele cyklin.

Moją uwagę skupiłam na rodzinie cyklin D, ponieważ wiadomo, że pełnią one w komórce rolę swoistego łącznika ze środowiskiem zewnętrznym i umożliwiają dostarczanie sygnałów do proliferacji. Obecnie przyjmuje się, że przekazanie sygnału do podziału komórki odbywa się poprzez kaskadę wydarzeń, na początku której znajdują się cykliny D. Ustalono również, że zdecydowana większość, jeśli nie wszystkie, czynniki onkogenne wywierają swój wpływ na komórkę poprzez cykliny D. Mój projekt naukowy postanowiłam zrealizować poprzez stworzenie myszy, która nie posiada cyklin D.

Wyniki tych badań okazały się zaskakujące dla środowiska naukowego i opublikowane zostały w najbardziej prestiżowym piśmie zajmującym się naukami biologiczno – medycznymi, jakim jest Cell. Wydaje się bowiem, że tylko nieliczne tkanki i narządy, w tym krew i serce, dzielą się według takiego schematu. W zdecydowanej większości tkanek, poszczególne etapy kaskady zdarzeń prowadzącej do podziału komórki, uaktywniane są w niepoznanym jeszcze mechanizmie. Istnieją więc co najmniej dwa sposoby podziału komórki, jeden zależny i drugi niezależny od obecności cyklin D. Mimo, że zdrowe komórki nie zawsze wymagają aktywności cyklin D do prawidłowego funkcjonowania, to proces powstawania nowotworu z tych komórek bezwzględnie zależy od ich obecności. Komórki pozbawione cyklin D nie ulegają transformacji nowotworowej pod wpływem silnych onkogenów. Jest to potencjalnie bardzo obiecujący wynik, ponieważ cykliny D mogą być wykorzystane jako cel w terapii przeciwnowotworowej.

W Bostonie spędziłam dwa lata, obecnie jestem lekarzem stażystą w szpitalu klinicznym Akademii Medycznej w Warszawie i kontynuuję badania w Zakładzie Immunologii Centrum Biostruktury. Kończę pracę doktorską, a wolne chwile spędzam razem z mężem i przyjaciółmi na wędrówkach po górach i wycieczkach rowerowych, koniecznie z aparatem fotograficznym pod ręką. Zimą jeździmy na nartach i łyżwach, więc część stypendium L’Oréal Polska na pewno wykorzystamy na jedną z naszych podróży.

Katarzyna Niedojadło
dr hab.
Rozwiń »

Temat pracy:
Badania nad ekspresją genu efektora apoptozy Apaf-1 w znamionach barwnikowych, czerniaku pierwotnym i jego przerzutach u człowieka

Urodziłam się 8 czerwca 1974 roku w Bydgoszczy i tam ukończyłam III Liceum Ogólnokształcące im. Adama Mickiewicza w klasie o profilu biologiczno-chemicznym. W 1994 r. podjęłam studia biologiczne na Uniwersytecie Mikołaja Kopernika w Toruniu.W centrum moich zainteresowań zawsze pozostawały zagadnienia z dziedziny biologii komórki, genetyki i biochemii, dlatego też po trzecim roku studiów jako specjalizację wybrałam biologię molekularną.

Promotorem mojej pracy magisterskiej pt. „Immunocytochemiczna lokalizacja kalretikuliny w niezapylonym i zapylonym słupku Petunia hybrida Hort” była prof. dr hab. Elżbieta Bednarska, kierownik Pracowni Biologii Rozwoju. Badania, które prowadziłam w trakcie realizacji pracy magisterskiej stanowiły integralną część dużego projektu badawczego, a ich wyniki okazały się na tyle ciekawe, że zostałam współautorem publikacji w międzynarodowym czasopiśmie naukowym.

Po skończeniu studiów w roku 1999 zatrudniona zostałam na stanowisku młodszego asystenta w Wojewódzkim Szpitalu Zespolonym w Toruniu. Jako członek Interdyscyplinarnego Zespołu Optycznych Metod Wczesnego Wykrywania Nowotworów UMK wykonywałam badania pacjentów pod kątem czerniaka skóry z wykorzystaniem technik fluoroscencyjnych. Zespół ten kierowany przez prof. dr hab. Barbarę W. Chwirot, skupia lekarzy, fizyków i biologów pracujących wspólnie nad opracowaniem skutecznej metody diagnozowania zmian nowotworowych skóry.

W trakcie pracy spotykałam pacjentów zaniepokojonych swoimi znamionami barwnikowymi, przerażonych wizją choroby oraz chorych na najniebezpieczniejszy nowotwór skóry, jakim jest czerniak. Niejednokrotnie byłam też świadkiem ludzkiego dramatu. Wtedy uświadomiłam sobie jak ważna jest profilaktyka i ochrona skóry przed szkodliwym działaniem promieniowania ultrafioletowego. Dlatego z zapałem brałam udział w organizowanych przez nasz zespół badawczy corocznych akcji masowych badań skóry pod kątem czerniaka organizowanych w Toruniu. Polubiłam także dodatkową formę naszej działalności profilaktycznej, jaką były zajęcia prowadzone dla uczniów szkół podstawowych i gimnazjów oraz dla nauczycieli. Pomimo, że w tym okresie nie pracowałam na stanowisku naukowym włączona zostałam także w pracę badawczą dotyczącą molekularnych mechanizmów podłoża chorób nowotworowych.

W 2001 roku zostałam słuchaczką Studium Doktoranckiego Biologii na Wydziale Biologii i Nauk o Ziemi Uniwersytetu Mikołaja Kopernika. W trakcie studiów doktoranckich mogę w pełni kontynuować, i co ważne realizować, moje pasje badawcze. Prowadzone przeze mnie badania są nadal związane z biologią czerniaka skóry opornego na stosowane dotąd formy radio- i chemioterapii oraz jego progresją. Próbuję wyjaśnić sugerowany związek między zaburzeniami ekspresji genu Apaf-1, będącym jednym z kluczowych białek szlaku indukcji apoptozy, a rozwojem czerniaka i nabywaniem zdolności jego komórek do tworzenia przerzutów. Wyniki badań prowadzonych pod kierunkiem prof. dr hab. Barbary Chwirot są obiecujące. Mamy nadzieję, że w przyszłości będą one mogły być wykorzystane do określania, prognozy i doboru terapii w przypadku pacjentów z czerniakiem skóry. Obecnie jestem na etapie formułowania ostatecznych wniosków rozprawy doktorskiej.

Od 2,5 roku jestem mężatką. Mój mąż Janusz też jest pracownikiem naukowym, a tematyka prowadzonych przez niego badań jest także związana z biologią komórki. Pomimo, że obydwoje pracujemy naukowo, nasze życie prywatne nie ogranicza się tylko do burzliwych rozmów o pracy. Dużo czasu spędzamy z naszymi kochanymi rodzinami i przyjaciółmi. Pasjonują nas podróże, a ostatnio także nauka jazdy na rolkach, która zresztą nie zawsze kończy się sukcesem. Z ogromnym zapałem urządzamy mieszkanie, do którego przeprowadziliśmy się po latach spędzonych w hotelu asystenckim. Jestem osobą szczęśliwą i optymistycznie patrzę w przyszłość.