Naukę w szkole podstawowej rozpoczęłam w 1978r. Zainteresowanie biologią zawdzięczam wspaniałej nauczycielce biologii ze szkoły podstawowej pani Artemiuk. W siódmej oraz ósmej klasie brałam udział w olimpiadach wiedzy biologicznej. W liceum nie trafiłam jednak do klasy biologiczno-chemicznej.
W XI Liceum Ogólnokształcącym – wtedy im. Giuseppe di Vittorio – chodziłam do klasy o profilu ogólnym z rozszerzonym językiem niemieckim. Język niemiecki był ważny ze względu na utrzymywanie korespondencji rodzinnej – rodzina mojej babki ze strony matki jest niemieckojęzyczna. Nie czułam się jednak dobrze w roli ,,filologa” i wiedziałam, że na pewno nie ten kierunek studiów obiorę. W czwartej klasie liceum w programie nauki biologii pojawiły się elementy genetyki – budowa DNA, podstawowe zasady dziedziczenia. Stwierdziłam wówczas, że fascynuje mnie biologia molekularna, która jest obok fizyki, medycyny czy astronomii nauką przyszłości, umożliwiającą poznanie ,,nowych lądów”. Taka współczesna wersja przygód Sindbada-Żeglarza.
Na biologię na wydziale Biologii, Geografii i Oceanologii Uniwersytetu Gdańskiego zdałam w 1990r. ku rozpaczy mojego ojca, widzącego mnie raczej w roli ekonomisty. Czas jednak pokazał, także ojcu, że mój wybór był trafny. Jako specjalizację po trzecim roku studiów wybrałam oczywiście biologię molekularną. Studiowałam w toku indywidualnym pod kierunkiem prof. dr hab. Barbary Lipińskiej, kierownika Katedry Biochemii Uniwersytetu Gdańskiego. Tematem mojej pracy magisterskiej, którą obroniłam z wynikiem bardzo dobrym w 1995 roku było ,,Klonowanie genów operonu groE morskiej bakterii Vibrio harveyi”.
W 1992 roku w trakcie studiów wyszłam za mąż – Piotr jest absolwentem Transportu Morskiego Uniwersytetu Gdańskiego. Przed rozpoczęciem piątego roku studiów urodziłam córeczkę Alicję.
Po studiach zamierzałam podjąć pracę w zwykłym laboratorium. Studia doktoranckie i małe dziecko wydawały mi się trudne do pogodzenia. Los jednak zadecydował inaczej – w ostatniej chwili placówka naukowa, gdzie miałam otrzymać etat zrezygnowała ze mnie. Wówczas prof. dr hab. Karol Taylor, ówczesny kierownik Katedry Biologii Molekularnej Uniwersytetu Gdańskiego, który polecił mnie do tamtej placówki, czując się być może odpowiedzialny za mój los, zaproponował, abym zdawała na studia doktoranckie. W ten sposób zostałam Słuchaczką Środowiskowego Studium Doktoranckiego przy wydziale Biologii Geografii i Oceanologii UG. W ramach Studium początkowo pracowałam pod kierunkiem prof. dr hab. Karola Taylora, a po jego śmierci pod kierunkiem prof. dr hab. Grzegorza Węgrzyna, obecnego szefa Katedry. W 1999r. uzyskałam tytuł doktora nauk biologicznych za pracę pt. ,,Vibrio harveyi jako potencjalny bioindykator mutagennych zanieczyszczeń środowiska morskiego oraz rola bioluminescencji w naprawie uszkodzeń DNA”. Praca ta została wyróżniona nagrodą Gdańskiego Towarzystwa Naukowego.
Od 1999r. jestem zatrudniona w Pracowni Biologii Molekularnej Instytutu Biochemii i Biofizyki PAN, afiliowanej przy Uniwersytecie Gdańskim. Uczestniczę w kilku projektach naukowych, biorę udział w konferencjach krajowych i zagranicznych, jeżdżę na kursy. Mam ,,własną” grupę studentów. Wyniki moich prac zostały opublikowane w kilkunastu czasopismach naukowych. Dużo pracuję. Coraz więcej niestety mam zajęć nielaboratoryjnych – spraw organizacyjnych, przygotowywania materiałów do publikacji, prowadzenia wykładów. Wciąż jednak pracuję ,,za stołem” laboratoryjnym, co sprawia mi największą satysfakcję.
Celem mojej pracy habilitacyjnej jest określenie roli produktu genu cgtA w regulacji procesów zachodzących w komórkach bakteryjnych. Drugim – nie mniej ważnym aspektem pracy jest optymalizacja opartego na szczepach morskiej bakterii Vibrio harveyi testu umożliwiającego wykrywanie związków mutagennych w środowisku.
Z racji częstych wyjazdów i długiego dnia pracy zarówno mojego, jak i męża, w wychowywaniu Ali nieocenioną pomocą są moi teściowie. Wieczory spędzam z córką odrabiając lekcje. Przeważnie, choć jest ona dopiero uczennicą drugiej klasy, ma ich zadane strasznie dużo. Na własne zainteresowania – oprócz oczywiście biologii molekularnej – trudno mi znaleźć miejsce. Odkryłam jednak hobby dla siebie. Rozpoczęłam ,,hodowlę” storczyków – na razie w warunkach domowych. Też biologia, ale nieco inna niż ta, z którą stykam się na co dzień.